Stoke 2-0 Manchester City - popis Garncarzy

niedziela, 6 grudnia 2015

 

   Mecze takie jak Stoke z Manchesterem City zawsze pozostawiają przed sobą miliony scenariuszy. Przecież wielka drużyna, która co roku aspiruje w tytuł mistrza, a także w największe osiągnięcia na arenie międzynarodowej, przyjeżdża na stadion ekipy, która ma ambicje na bycie wysoko, ale nic więcej. To nie przeszkadza im jednak być ciężką przeszkodą dla zespołu faworyta. Tak też było i tym razem. The Potters okazali się tym razem zbyt ciężką przeszkodą dla Manchesteru City.

   Wszystko dla Obywateli zaczęło się w porządku. Od startu meczu pokazali, że to oni będą rozgrywać piłkę w obrębie pola karnego rywali. Jednak poza tym nie stworzyli żadnej konkretnej sytuacji aby pokazać, kto w tym meczu zwycięży. Dlatego też, Stoke wzięło sprawy w swoje ręce i już w siódmej minucie wyprowadziło kontrę, której najlepszym momentem była piękna indywidualna akcja Xherdana Shaqiriego, czego owocem było otworzenie wyniku. Na pewno był to lekki szok dla wszystkich oglądających to spotkanie, ponieważ nawet jeśli mówiło się, że "Stoke wcale nie jest bez szans w tym pojedynku", tak jednak nie spodziewano się takiego obrotu spraw już na samym starcie.

   Dalej Manchester City grał tak samo. Jakby Stoke wyprowadziło tylko jedną akcję, która nie zakończyła się bramką. Mecz dla nich zaczął się od początku - nie istniały te wcześniejsze minuty. Nadal grali pod polem karnym rywala, nadal nie dawali się wykazać młodemu bramkarzowi rywali, nadal ich gra nie przynosiła konkretów. A podopiecznym Marka Hughesa wyraźnie się to nie podobało. Dlatego wzięli sprawy w swoje ręce... Ponownie. Kolejna kontra, kolejne ostatnie podanie, i po raz kolejny Marko Arnautovic umieszcza piłkę w siatce. Nie zdążył minąć pełen kwadrans gry, a tu ligowy średniak ośmiesza wręcz vice mistrza kraju. W tym momencie raczej nic nie wskazywało już na to, że Manchester City mógł wygrać na Brittania Stadium...

   A mogło być jeszcze gorzej! Marko Arnautovic, Austriak w barwach Stoke mógł samą pierwszą połowę zakończyć z dorobkiem czterech goli, zamiast dwóch! Najpierw po strzale głową, przy którym nie był wcale pilnowanym, piłka niewiele minęła bramkę. Następnie po wykorzystaniu błędu obrony rywali wyszedł na okazję sam na sam z Joe Hartem, jednak przez lekki poślizg, piłka zamiast w bramkę poszybowała w słupek. Co w tym czasie do zaoferowania mieli The Citizens? Kilka mało groźnych strzałów i posiadanie piłki. Nic poza tym.

   W drugiej połowie Stoke nadal było stroną lepszą. Aczkolwiek widać było, że po przerwie drużyna z Brittania Stadium wyszła z założeniem - nie stracić, wygrać i będzie dobrze. I to założenie okazało się być skuteczne. Garncarze zagrali całe spotkanie bardzo mądrze w obronie, widać było w drużynie przyjezdnych absolutny brak pomysłu na to jak strzelić rywalom bramkę. A samo Stoke pomysł miało. W drugiej części spotkania może nie przełożyło się to na gole, ale to, że wiedzą co robić z piłką na boisku w tym spotkaniu było widoczne gołym okiem. Wynik absolutnie sprawiedliwy - pokusiłbym się o stwierdzenie, że powinien być nawet wyższy. Manchester City jest absolutnie bez formy i po wspaniałym starcie ich szanse na tytuł oddalają się w każdą, niepotrzebną wtopą.

Subscribe your email address now to get the latest articles from us

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

 
Copyright © 2015. Moje Barclays Premier League.
Design by Herdiansyah Hamzah - Distributed By Blogger Templates
Creative Commons License